Zaokrętowanie (cz5)
Poranek to śniadanie. Ciągle budziliśmy się o 5.30-6.00, co było właściwie znakomite – więcej czasu, lepszy humor i dobre wykorzystanie czasu. Po śniadaniu udaliśmy się do Mango Bay – spotkaliśmy naszego Skipper’a – Darka Ignaszaka, który stał się naszym kapitanem 🙂 i przewodnikiem po regionie. Rozpoczęliśmy przygotowania do zaokrętowania. Jest to bardzo ważny moment, gdyż odpowiednie zakupy umożliwią nam spokojne pływanie po Karaibach. Najważniejsza jest woda – która na Karaibach jest dość droga ( nieco tańsza od paliwa ). Dla 8 osób należy zakupić 25 zbiorników po 5 litrów ( unikamy butelek 1.5 litrowych – na pokładzie powstaje niebywały śmietnik ).
Ważnymi częściami prowiantu są warzywa, owoce, alkohol w postaci rumu, piwa i win. Dla rybaków warto zakupić najtańszy rum do „ogłuszania” złowionych ryb lub rybek. Zakupy robimy w sklepie EdEd. Jeśli do dyspozycji pozostaje nam wynajęty samochód bez problemów przewozimy całość do mariny i przepakowujemy na odebraną łodź ( katamaran ). Warto zakupić nieco Coli do drinków, limonek, cebuli i innych drobiazgów warzywnych. Pozostałość zależy tylko od uczestników – nie mieliśmy problemów z wyborem! 🙂 Z polski warto zabrać hermetycznie zapakowane wędliny i sery – jest to towar na Martynice dość trudno dostępny.
W momencie rozpoczęcia zaokrętowania odebraliśmy z lotniska w Le Lamentin dwóch członków naszej załogi – Michała i Monikę, którzy dołączyli się do nas cztery dni przed wyjazdem. Samolot doznał małego spóźnienia, co pozwoliło mi na dokładniejsze obejrzenie lotniska. W hali działa klimatyzacja :), możemy zakupić bilety w sieciach lokalnych – AirAntilles, Air Caraibes czy linii Liat. Z Martyniki możemy udać się właściwie w dowolny punkt Karaibów, od Saint-Marteen do Tobago czy Wenezueli.
W dolnej – przylotowej części lotniska mamy do dyspozycji wypożyczalnię samochodów, pakowanie bagażu, dwa małe sklepy oraz kawiarnie ( woda 0.3l – 2.5EU ). Na górze w części odlotów kawiarnia, mały sklep z elektroniką oraz sklep z pamiątkami w dość przystępnych cenach. Lotnisko jest zadbane, choć zbudowane ponad 50 lat temu. Charakterystyczne są jedynie kineskopowe telewizory z informacjami o odlotach/przylotach – znamienny powrót do starych czasów. Karaiby to jak widać również telewizja kineskopowa.
Po powrocie Darek rozpoczął odbiór naszej Atheny, dokonaliśmy sprawdzenia checklist’y. Z samochodu za pomocą wózków znajdujących się na tyłach restauracji przewieźliśmy prowiant oraz bagaże z samochodu na łódź.
Tip! Nie kąpiemy się w marinie. To siedlisko zarazków i ścieków ( niestety ). Wszystkie bowiem nieczystości z łodzi kierowane są bezpośrednio do morza i wody w marinie. Toalety w katamaranach to nieco ekwilibrystyki – pompka do odciągania oraz przełącznik pomiędzy zalewaniem muszli i wypompowywania wody. Ważne! Zawsze przełącznik zostawiamy w pozycji wypompuj – w innych okolicznościach można nawet zatopić łódkę przy wystarczającej nieuwadze i bierności przy kontroli podczas pływania.
Tip! Na łodzi w zależności od typów znajdują się inwertery, lodówki, zamrażarki, ładowarki 12V, odtwarzacze CD czy odsalarki. To należy sprawdzić przy przygotowaniach do wynajęcia katamaranu. Brak inwertera to brak prądu 220V – żegnamy się z ładowaniem baterii i laptopów. Brak odsalarki – to konieczność zakupu wody, brak zamrażarki – to konieczność zakupu dodatkowego lodu. Warto dowiedzieć się wszystkiego – to tylko kilka pytań.
Sama Athena 38 jest niewielkim katamaranem wyposażonym w dinghy, zestawy ratunkowe, dwa silniki diesla, zestaw gps/navi, autopilota. Ożaglowanie to klasyczny grot oraz genua, czyli podstawa żeglarstwa w regionie. Niestety zaprojektowana mesa zabiera raczej przestrzeń aniżeli dodaje, jest to jednak niewielki mankament. Kajuty są w miarę przystępne jeśli chodzi o przestrzeń i posiadają własne okna boczne i górne – przewiew jest najważniejszy!
Tip! Płynąc absolutnie zamykamy okna. Na większej fali nasze bagaże przywitają się ze słoną wodą a niefortunnie pozostawiony sprzęt elektroniczny będzie nadawał się tylko do śmietnika. Pomijając dodatkowe pranie ubrań i zardzewiałe klamry czy guziki.
Odbiór łodzi odbył się bezproblemowo. Tutaj również w zależności od wielkości łodzi operator pobiera kaucje w wysokości 800EU ( pieniądze nie są pobierane, a jedynie blokowane w razie usterek – mamy jednak do nich bezpośredni dostęp ). Ważne jest aby zwrócić uwagę na stan łódki przed odbiorem – tym jednak z reguły zajmuje się skipper. Darek Ignaszak ( www.sailandtravel.pl ) przeprowadził operację bardzo zwinnie, nastąpiło tankowanie wody i Karaiby właściwie stanęły przed nami otworem. Włączone silniki mrucząc wyprowadziły nas z mariny.
Skierowaliśmy się w kierunku wyspy St.Lucia. Tuż przed opuszczeniem wyspy zatrzymaliśmy katamaran przy pięknej lazurowe plaży Grande Anse des Salines w skrajnie położonej części Martyniki. Dinghy odpaliło silnik Tohatsu i dokonaliśmy pierwszego desantu na ląd. Bajka!